Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/86

Ta strona została przepisana.

stąpiwszy przez próg, ujrzał się w niezmiernéj, niby kościół jaki wysokiéj i przestwornéj, sali, oświeconéj długim rzędem wysmukłych różnobarwnych okien. Podłoga jéj była z czerwonego kamienia, a ściany z siwego ciosu. — Przy jednéj ścianie wystawał komin, széroki jak wrota wjezdne, otoczony ciężkiemi dębowemi ławami. W pośrodku wznosił się stół, długi, kobiercem bogatym okryty, w którego jednym końcu stał tron złocisty, pod czerwonym baldachimem, a w koło krzesła rzeźbione misternie, różnowzorą skórą kryte. Ściany całe, od dołu do góry, świéciły się od chełmów, pancerzy i tarcz przezroczystych, między któremi gdzie niegdzie wisiały miecze staliste, oszczepy i maczugi, straszliwemi nabijane kościami; sklepienie znowu jeżyło się od mnóstwa jelenich rogów, dziczych, niedźwiedzich i wilczych łbów, od wielorybich szczęk i starych, w szmaty popadanych, chorągwi......
Obejrzawszy to wszystko kupiec, szedł do dalszych komnat, — wszędzie w nich napotykając królewski przepych i tysiące drogich a rzadkich rzeczy. — Nie raz korciło go już wziąść to lub owo, tu bezużytecznie leżące; ale ile razy chciał rękę wyciagnąć, cóś jakby do ucha mu szeptało żeby dał pokój. — Kilka godzin przepędziwszy na oglądaniu licznych pokojów, wrócił znów do wielkiéj sali.
Z niemałém podziwieniem zobaczył, wstępując do niej, w kominie płonący jasny ogień, a stół zasta-