Strona:PL Roman Zmorski - Wieża siedmiu wodzów pieśń z podania.pdf/14

Ta strona została przepisana.

Jako pospieśnie ku górze zmierza
Z szarych kamieni wiązana wieża.
Od rannéj zorzy po mrok wieczora,
Przeniosła wzrostem męża półtora.

Z gwiaździstą nocą, po ciężkiéj pracy,
Legli, snem twardym zdjęci, wojacy;
Aż ich poranna wschodząca zorza
Ze spokojnego obudzi łoża.
Biegli więc znowu, jak się poczęło,
Do końca wielkie domierzać dzieło.

Lecz kiedy przyjdą nad brzeg topieli,
Gdzie wznosić staw’bę wczora poczęli,
Przywykłe dziwom wojaków oko
Na raz rozwarte stanie szeroko,
Rażone dziwem dla siebie nowym;
Szukając w okół, po piasku płowym,
A nieznajdując tego co szuka.....
Bożaż to siła? czy czarów sztuka?
Wczorajsze dzieło, by widmo senne,
Stopiłoż wschodząc słońce promienne?

Ziemia to, ziemia łakoma, tak
W nocy swą chłodną gardziel rozwarła
I mężów ciężką pracę pożarła.
Oto wśród piasku widomy znak:
Gdzie wczora wieży wznosił się zrąb,
Kamienny sterczy z pod ziemi ząb.