Strona:PL Roman Zmorski - Wieża siedmiu wodzów pieśń z podania.pdf/32

Ta strona została przepisana.
PRZYPIS
DO
WIEŻY SIEDMIU WODZÓW.

Jak to w kilku słowach, pieśń niniejszą poprzedzających, powiedziałem, podanie na którém oną osnułem, jest moim z lat dziecinnych nabytkiem. Dzisiaj w Mazowszu, gdzie je byłem niegdyś powziął, zdaje się całkiem że zaginęło; a przynajmniéj mnie, pomimo najtroskliwszych starań, w późniejszych latach nigdzie się go znaleźć nieudało. Jedyny ślad jego w téj części Polski znachodziłem w głuchéj wzmiance o siedmiu wodzach, o których jednak nic więcéj zgoła nikt mi powiedziéć nie umiał.
W innych znanych mi okolicach naszego kraju, raz tylko jeden, na Rusi podlaskiéj, pomiędzy Janowem i Terespolem, zdarzyło mi się spotkać z tém, jakbądź wielce już przetworzoném, podaniem. — Na gruntach wsi Cieleśnicy zaszedłszy raz na oparzelisko, z powodu jakoby zapadłéj w ziemię cérkwi Cérkiewiakiem zwane, zastałem tam samotnie siedzącego kośca, — który zagadniony naprzód miejscowe a potém inne podobne opowiadał mi podania. Z tych jedno, prawie co do słowa, tak brzmiało:
„Kiedyś żyło na świecie siedmiu braci, bardzo mądrych kniaziów, którzy wszystko, co się stało i stanie, z gwiazd znali. Kiedy wiedzieli że na nich czas nadchodził, kazali budować wieżę, w której pogrzebieni być mieli. Ale co mularze za dnia zbudowali, wszystko przez noc przepadało w ziemię. I tak trwało to całe trzy lata. — Po tym czasie najstarszy brat kazał ukować wielką złotą banię, w któréj zawarłszy żywego koguta, przytwierdzili ją na wystającym ze ziemi wierzchu. Kiedy kogut w bani zapiał, wieża sama wyszła cała ze ziemi, a była tak wysoka, że się aż o niebo oparła. — W tedy sześciu braci wstąpiło do wieży, by pokładłszy się w niéj zasnąć na wieki; najstarszy zaś usiadł na progu, a postawiwszy nogę na kamie-