wać brzuch. Rycząc straszliwie, lew zdołał mu się wydrzeć, ze zwieszającemi się wnętrznościami z zakrwawioną grzywą zdołał się wyzwolić raz jeszcze. Rozumiejąc całkowitą niemożność ucieczki, a wiedząc, że tamtem mu nie daruje, mężnie stawił czoło i rozpoczął na nowo walkę z taką wściekłością, że kot przez kilka minut nie mógł pochwycić go w moc swoją. Ale, oto, zbliżał się koniec, szybko wyczerpywały się siły pokonanego; nadeszła chwila kaźni: lew — znowu ujęty, rzucony o ziemię; rozjuszony zwycięzca wyrywał mu wnętrzności, gruchotał kości w potężnej paszczy, pysk miażdżył w bryłę bezkształtną... a ryki agonii, rozlegające się daleko na widnokręgu, coraz bardziej chrapliwe, coraz słabsze, gasły w ostatnich tchnieniach, w chrapaniu, w drganiu członków... Nakoniec jeden jeszcze kurcz pyska, żałosny jęk ostatni i zwierz królewski skonał.
Zrazu kot jaskiniowy znęcał się zajadle nad trupem, nad drgającem jeszcze cielskiem przeciwnika, napawając się rozkoszą zemsty i obawiając się powrotu życia. Nakoniec, uspokojony już, odrzucił lwa ruchem pogardliwym i ryknął na znak tryumfu i groźby półmrokom; łopatki jego i kadłub krwawiły szerokiemi ranami. Budził się dzień; tchnienie życia znać było na krańcach widnokręgu, sierp księżyca bladł i jakgdyby ulatniał się. Zwycięzca, wylizawszy rany i uczuwając głód znowu, zwrócił się ku szczątkom jelenia. Zmęczony i oddalony zanadto od legowis-
Strona:PL Rosny - Vamireh.djvu/16
Ta strona została przepisana.