Obok toczyła się inna walka. W chwili gdy Therann kładł trupem przeciwnika, drugi byk rzucił się na myśliwca z maczugą. Nieustraszony, stając wprost zwierzęcia, tenże spuścił straszliwą broń, sądząc, że roztrzaska czaszkę bawołu. Ale maczuga, osunąwszy się wskutek ruchu byczego łba, wpołowie tylko dopięła swego celu i zwierzę, piorunem porwawszy ofiarę, powlekło ją z dziesięć kroków naprzód. Człowiek wisiał obezwładniony, stratowany, zmiażdżony, krwawe wnętrzności wystąpiły mu z kadłuba, posłyszano chrzęst jego kości. Potem buchnęła krew, straszliwe rany pierś mu przedziurawiły, a wśród przerażenia myśliwców zaledwie kilka strzał pomknęło ku walczącym z łuków najlepszych strzelców. Następnie, gdy byk, jakgdyby znęcał się nad ciałem zwyciężonego, wielu mężczyzn rzuciło się z głośnymi okrzykami. Potworne zwierzę nie czekało na nich. Pewnem, może, będąc śmierci, ale żądne zgonu szermierza, dumnie podążyło ono naprzeciwko oblegającym. Chmury strzał uwięzły w pięknych jego bokach, nie powściągając jednak jego chyżości, i nagle dosięgło ono nowego przeciwnika — jakiegoś starca, który się spóźnił z ucieczką — i obaliło go. Schyliwszy rogi, miało go już unieść w powietrze, gdy nagle jeden cios asagai w łopatkę uratował życie człowiekowi, a tuż przed bykiem zarysowała się smukła postać Theranna.
Therann, Therann — zakrzyknęli myśliwi.
Therann uniknął natarcia bawołu, ale drugi
Strona:PL Rosny - Vamireh.djvu/28
Ta strona została przepisana.