Strona:PL Rosny - Vamireh.djvu/32

Ta strona została przepisana.

form materialnych: „Ludzie, Wanhab, syn Dżeba... zrodzony pomiędzy nami, był nieustraszonym myśliwcem i biegłym pracownikiem... Bawół lampart i hyjena znali jego siłę... ćwiartował on szczątki zwierzęcia, robiąc sobie z nich broń i odzież, wyciągał narzędzia i sprzęty z kamieni dobroczynnych... Ludzie, Wanhab, syn Dżeba opuścił życie, nie będzie już wyprawiał łowów, nie będzie ćwiartował zwierząt, nie będzie wyciągał sprzętów z dobroczynnych kamieni... a że był towarzyszem wiernym i mądrym, żałujemy Wanhaba, syna Dżeba...“ — Żałujemy Wanhaba, syna Dżeba — odrzekły głosy hordy.
Później nastąpiła chwila jeszcze cięższej ciszy, a głowy Troglodytów podniosły się, patrząc na zwinnego myśliwca, który wdrapał się na drzewo mogilne. Prześlizgiwał się on z gałęzi na gałęź, pomiędzy szkieletami przodków.
Gdy natrafił na gałęź wolną, zawieszono Wanhaba, syna Dżeba, na plecionym rzemieniu, którego jeden koniec trzymał w ręku człowiek, siedzący na drzewie. Szczątki zmarłego zwolna uniosły się pomiędy zielone liście. Z dalekich stron widnokręgu, z wyżyn zenitu płynęły jakieś tchnienia łagodne, jakiś cudowny powiew życia, jakaś wspaniałość spokoju — tak że towarzysze Wanhaba, żona jego i matka, zapomnieli o bólu i strachu śmierci.. Nakoniec, zawieszony już szkielet chwiał się zlekka pomiędzy innemi, a horda rozproszyła się wśród zmierzchów.
Na cyplach rzecznych, na szczytach lekkich