Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 040.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jeden z nich i schowaj do chwili, kiedy ci będzie potrzebne.
— Dobrze! Idę już! — powiedział Mauli, a potem spytał, otaczając pieszczotliwie ramieniem kark Bagery i patrząc jej w oczy: — Powiedz mi szczerze, czy pewną jesteś, że wszystkiemu temu winien jest Shere Khan?
— Przysięgam na owe strzaskane kraty, które mi dały wolność, że tak jest naprawdę! — krzyknęła.
— Tedy przysięgam na tego bawołu, który mi okupił życie, — zawołał Mauli — że się wywdzięczę sumiennie Shere Khanowi, a nawet wypłacę mu dług z większą nawiązką, niż się spodziewa.
To powiedziawszy, pobiegł ku równi w podskokach.
— To dzielny człowiek! — mruknęła do siebie pantera, wyciągając się na trawie — Jestem pewna, że skutki owych łowów, jakie przed jedenastu laty urządził kuternoga na małą żabkę ludzką, będą dlań fatalne.
Mauli szedł szybko lasem, kroczył pewnie i zwinnie, a serce jego uderzało pospiesznem tętnem. Mgły wieczorne zaczęły pełzać po trawach, gdy znalazł się w pobliżu wilczej nory. Stanął, odetchnął i spojrzał ku dolinie. Młodych wilków nie zastał, ale matka-wilczyca poznała z falowania jego piersi, że coś dolegać musi jej drogiemu wychowankowi.
— Co ci to, synaczku? — spytała.