Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 046.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jest przyjęty do stada! Jadał wraz z nami! Sypiał z nami! Polował z nami! Ani na włos nie uchybił nigdy prawom dżungli!
— A ja złożyłam zań okup! — dodała Bagera łagodnie — Wprawdzie wartość bawołu nie jest znaczna, ale honor mój wart tyle, bym stanęła w jego obronie.
— Ej, co tam gadać o bawole, zjedzonym przed latami! — zaszemrało zebranie — Cóż komu przyjdzie z kości ogryzionych tak dawno?
— A przysięga uroczysta, to nic? — zapytała pantera, pokazując zęby. — Nie pojmuję doprawdy, czemu stado zwą ludy puszczy wolnym narodem.
— Nie wolno żadnemu człowiekowi łączyć się z ludem dżungli! — ryczał Shere Khan — To przekroczenie prawa! Oddajcie mi go zaraz!
Akela ciągnął dalej:
— Jest on bratem naszym, równym nam pod każdym względem z wyjątkiem krwi, czemuż go tedy chcecie zabić? Zaprawdę szkoda, że nie zmarłem przedtem, zanim doczekałem się tego, co widzę pośród mego ludu. Są już, jak sądzę, pośród wilków bydłobójcy, a nawet słyszałem, że niektórzy z was nauczyli się od Shere Khana porywać małe dzieci z progów chat ludzkich. Jesteście nikczemnicy i tchórze, przeto przemówię do was, jak do tchórzów mówić należy. Postanowiona jest śmierć moja, wiem o tem, na życiu mi nie zależy i chętnie je oddam w ofierze za życie