Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 105.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Jakże ci łowy dziś się udały?
Wracam z zasadzki niemal skostniały.
Gdzież łup i czemuż ta smutna mina?
Po lesie buja moja zwierzyna.
Gdzież się podziały twa siła, męstwo?
Los smutny odniósł walne zwycięstwo!
Dokądże zdążasz, gdy wstają zorze?
Chcę marnie zdechnąć w mej ciemnej norze.

Musimy wrócić do poprzedniego opowiadania.
Mauli po rozprawie ze stadem na Skale Rady udał się na pola, uprawiane przez mieszkańców małej osady, tuż pod dżunglą, ale nie pozostał tutaj. Czuł, że wróg jego jest jeszcze za blisko, przeto szedł dalej po kamienistej drodze, ciągle schodząc niżej ku dolinom i dopiero, przebywszy kilkadziesiąt kilometrów, zatrzymał się w nieznanej sobie zupełnie okolicy, na rozległej równinie, na której widniały rozsiane, skaliste pagórki, poprzerzynane kotlinami. W dali ujrzał niewielką osadę, ku której spływała z połogiego upłazu knieja, zatrzymując się znagła, jakby ucięta tuż przy uprawnych polach. Po pastwiskach chodziły krowy domowe i bawoły pod strażą małych chłopców, którzy na widok przybysza pierzchnęli z krzykiem ku wsi, a rude, włóczące się po każdej wsi indyjskiej psy zaczęły zajadle szczekać.