Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 121.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

on uciekał, oglądając się i tak wiódł je do wąwozu. Tymczasem Akela pędził byki szerokim kręgiem ku puszczy.
— Doskonale! — wołał Mauli — Jeszcze raz, a poniosą jak wichr! Huzia! To pewniejsze, niż stary jeleń! Pewnie nie sądziłeś, że te spasione kolosy umieją tak prędko biegać?
— Polowałem i na nie swego czasu! — odparł Akela, ledwo widny w obłokach kurzu — Może już czas zawracać? Jak sądzisz?
— Tak ... tak... zawracaj, Akelo! — odkrzyknął — Rama wścieka się ze złości, a ja, niestety, nie mogę dać mu do poznania, czego odeń chcę dzisiaj.
Zawrócone przez Akelę byki wpadły w gęstwinę, łamiąc wszystko po drodze. Pasący w różnych odległościach chłopcy pobiegli co tchu do wsi z wieścią, że trzoda Maulego wściekła się i ucieka do puszczy. I plan jego był bardzo prosty. Zatoczył wielki krąg i dotarł do północnego wylotu wąwozu, biorąc w ten sposób Shere Khana między krowy i byki. Wiedział, że objedzony i opity tygrys nie będzie w stanie walczyć ani wspiąć się na strome zbocza. Uspokajał teraz głosem bawoły, a Akela został daleko w tyle, od czasu do czasu tylko poszczekując, by podpędzić ostatnie szeregi. Krąg, zatoczony przez stado, był bardzo wielki, szło bowiem o to, by tygrys nie dowiedział się przed czasem o napaści. Po chwili powiodło się chłopcu wprowadzić byki w samo łożysko zniżające się spa-