Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Z nożem w ręku, z nożem myśliwskim, jakim posługują się ludzie, schylam się, by wziąć to, do czego mam prawo.
Spojrzyjcież, wody Wajgungi, jak to Shere Khan oddaje mi swą szatę, patrzcież na dar miłości jego!
Ciągnij mocno, Bracie szary! Ciągnij, potężny Akelo! Trudno zdjąć suknię z Shere Khana!
Stado ludzkie się gniewa! Miotają kamienie i plotą duby smalone! Robią głupstwa, jak dzieci!
Polała się krew z ust moich, przeto odchodzę!
Choć noc dziś duszna, choć noc dziś długa, bieżmy prędko, bracia, i nie szczędźmy sił. Odwróćmy oczy od świateł ludzkiego osiedla i dążmy tam, gdzie księżyc za góry zapada.
Czy wiesz, Wajgungo, żem wygnany został z ludzkiego stada? Czy wiesz może, dlaczego bali się mnie, chociaż nie uczyniłem im krzywdy?
Dlaczegóż, ty również, wilcze stado, wypędziłoś mnie?
Dlaczego zamknięta jest dla mnie puszcza... i wrota wioskowe... dlaczego?
Dlaczegóż, jako Mang, pomiędzy zwierzem a ptakiem na gałęzi, tak ja wiszę pomiędzy osiedlem ludzkiem a knieją... Dlaczego?
Zawodzę tan na skórze wroga, ale serce me tłoczy ciężar ogromny. Zraniły mi twarz kamienie, ciskane rękami braci...