Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 139.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Śpij, mój synaczku, na ciszy łonie,
Księżyc już w ciemnej głębinie tonie...
Niechaj cię burza żadna nie trwoży,
Bo fale cichną w głębin podłoży.

Niech marzy słodko moja dziecina,
W przystani onej niemasz rekina...
Niech cię ta piosnka do snu utuli,
Śpij, mój synaczku, luli... ach... luli!

Działo się to dosyć już dawno w miejscowości Nowostoczna, na północno-wschodniej krawędzi przylądka Pawłowskiego, w samej cieśninie Behringa, wysoko na północy pomiędzy Syberją a Ameryką. Całą tę historję opowiedział mi dudek polarny Limerszyn, który złapał się przypadkiem w gęstwę lin okrętowych pewnego statku, zdążającego ku Japonji.
Zabrałem go do kajuty, ogrzewałem i żywiłem przez kilka dni, aż przyszedł do siebie na tyle, że mógł powrócić w strony ojczyste. Limerszyn, to mała ptaszyna, dosyć śmieszna nawet, ale odznacza się niezwykłą prawdomównością.
Do Nowostoczny nie przybywa nikt dla przyjemności, a wyłącznie jeno przynaglony interesami, zaś jedynemi stworzeniami, jakie tam prowadzą swe interesy, są foki. Podczas miesięcy letnich roją się