Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 168.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Jest to chyba jedyne na całem morzu pewne i bezpieczne miejsce.
Wspomniał pozostawioną w domu narzeczoną, ale nie ruszył z powrotem zanim nie zbadał dobrze całej okolicy, aby móc dać należytą odpowiedź na każde pytanie. Wreszcie zbadał jeszcze wylot tunelu, zaczerpnął głęboko powietrze, dał nura i popłynął w stronę ojczyzny.
Jedna tylko krowa morska mogła domyślić się, że zacisze takie istnieje. Znalazłszy się poza skałami, Kotik sam nie mógł dać wiary, że pływał dopiero co po tamtej stronie.
Przez całych dziesięć dni płynął żwawo, a gdy na koniec wylądował w pobliżu przylądku Lwa Morskiego, ujrzał czekającą nań z utęsknieniem młodą narzeczoną. Foczka z samej miny jego odrazu poznała, że sprawy stoją dobrze i że nareszcie upragniona Ziemia Obiecana została odnaleziona.
Gdy jednak opowiedział o swem odkryciu, zarówno wszystkie „gołowąsy“, jak i własny ojciec wyśmiali go jednomyślnie, a jeden z rówieśników zawołał:
— Ładne nam prawisz bajki, Kotiku, ale my życie pojmujemy na serjo. Walczyliśmy tu o miejsce, gdyś ty wałęsał się niewiadomo gdzie! Nie bądź przeto tak głupi, by sądzić, że powleczesz nas z sobą!
Słysząc te słowa, wszystkie foki wybuchnęły śmiechem, a młody zuchwalec kiwał urągliwie głową. Był on niezmiernie dumny, bo właśnie ożenił się tego lata.