Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wością. Hasłem całego rodu jest: „Szukaj, a znajdziesz!”, a Riki był nieodrodnym ichneumonem. Naprzód obejrzał dokładnie zwitek waty, z którego wylazł, a przekonawszy się, że nie nadaje się do zjedzenia, pobiegł wzdłuż stołu, przysiadł, wymuskał sobie futerko, a wreszcie jednym susem skoczył chłopcu na ramię.
— Nie bój się, Teddy! — powiedział ojciec — To obyczaj ichneumona. Chce się z tobą zaznajomić!
— Łaskoce mnie po szyi! — zawołał chłopiec.
Riki zajrzał mu za kołnierzyk, obwąchał koniec ucha, a potem skoczył na ziemię i zaczął trzeć się po nosie.
— Bardzo miłe stworzonko! — powiedziała matka — Nie rozumiem czemu zwą dzikiemi ichneumony! Może dlatego jest tak łaskawy, żeśmy go wzięli w opiekę?
— Ichneumony zawsze zachowują się w ten sposób. Byle tylko Teddy nie ciągnął go za ogon i nie zamykał do klatki, będzie przez cały dzień biegał po domu. Musimy go jednak nakarmić.
Dano mu kawałek surowego mięsa, który zjadł ze smakiem, a podjadłszy, udał się na werandę, siadł na słońcu i nastroszył sierść, aby każdy włosek wysuszyć aż do nasady. Uczuł, że jest mu bardzo dobrze.
— W tym domu — mówił do siebie — jest więcej do zbadania, niżby mogła zobaczyć cała moja rodzina przez całe życie. Zostanę więc i będę szukał.