Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 187.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy wieczorem spacerował po stole pomiędzy szklankami i talerzami, widział tam tyle dobrych rzeczy, że mógł się najeść za trzech. Ale nie zapomniał o Nagu i Naginie, to też był wstrzemięźliwy, a chociaż przyjemność mu sprawiało głaskanie matki chłopca, oraz przesiadywanie na jego ramieniu, to jednak od czasu do czasu rozbłyskały mu oczy purpurowym ogniem, a z piersi wyrywał się głośny bojowy okrzyk: Rik-Tikk-Tik-Cz!
Teddy wziął go z sobą do łóżka i umieścił pod swoją brodą, a Riki, jak przystało dobrze wychowanemu ichneumonowi, leżał cicho, przez czas jakiś schowawszy pazury, gdy jednak chłopiec zasnął, wyruszył na nocną wędrówkę po domu.
Za małą chwilę spotkał szczura piżmowego, Szuszundrę, skradającego się trwożliwie wzdłuż ścian. Jest to bardzo płochliwe zwierzątko, po całych nocach lamentuje i płacze z tego powodu, że nie ma odwagi wychylić się na środek pokoju.
— Daruj mi życie! — jęknął — Nie zabijaj mnie, Riki! — błagał żałośnie.
— Nie pleć głupstw! — odparł Riki pogardliwie — Czyż pogromcy węży przystoi polować na szczury piżmowe?
— Kto z wężami wojuje, od węża ginie! — zaskomlił jeszcze żałośniej Szuszundra — A przytem bardzo możliwe, że Nag w ciemności pomyli się i mnie weźmie za ciebie!