Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 188.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie bój się! — pocieszał go — Niema obawy! Zresztą Nag mieszka w ogrodzie, ty zaś nie opuszczasz domu!
— Ach... krewny mój, szczur Szua, mówił mi...
— Że co? — spytał Riki, gdy Szuszundra urwał nagle.
— Że... niema takiego miejsca, gdzie by nie było Naga. Szkoda, że nie porozumiałeś się z Szuą, o wielki Riki!
— A więc ty mi powiedz, co wiesz! Dalejże, mów zaraz, bo cię ugryzę!
Szuszundra rozpłakał się rzewnie, a łzy kapały mu z wąsów.
— O, ja nieszczęsny! Nietylko nie mogę odważyć się wyjść na środek pokoju, ale w dodatku zginę... cicho... sza... — szepnął nagle — Nie potrzebuję już mówić! Posłuchaj sam, Riki!
Riki nastawił uszu. Panowała w całym domu głęboka cisza, a mimo to ichneumon pochwycił jakiś drobny szelest, coś w rodzaju stąpania osy po gładkiej szybie. Nie było dlań wątpliwości, to śliska łuska węża ocierała się o mur.
— Tak... tak... — szepnął Riki — Nag, albo jego żona wśliznęła się do łazienki przez rurę odpływową. Miałeś rację, Szuszundro, szkoda, że nie pomówiłem z Szuą.
Wśliznął się do łazienki, przytykającej do sypialni chłopca, a nie znalazłszy tam nic podejrzanego, poszedł do łazienki głównej. Był tam u samego spodu muru