Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/111

Ta strona została przepisana.

spostrzegą, że dał mi zlecenie. Dlatego odwrócił się do mnie plecami, poleciwszy temu mądremu i nadzwyczajnemu dziecku, aby namalowało obrazek, przedstawiający jego przykre położenie. Pobiegnę i przywołam pomoc dla niego i jego plemienia.

I nie zapytawszy nawet Taffy o drogę, pomknął, jak wiatr, przez zarośla, z korą brzozową w ręku, a Taffy, ogromnie zadowolona, usiadła na murawie.
— Co robiłaś, Taffy? — zapytał Tegumai.