Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/20

Ta strona została przepisana.

wienia. Będzie nam dawała ciepłe, białe mleko, po wszystkie, wszystkie czasy, a ja ją będę karmiła, gdy ty wraz z pierwszym przyjacielem i pierwszym sługą wyruszysz na łowy.

Następnego dnia kot dawał baczenie, czy jaki inny dziki zwierz nie pójdzie do jaskini, ale żaden nie ruszył się z wilgotnych, dzikich lasów; więc kot poszedł sam. Widział, jak kobieta doiła krowę i widział w jaskini światło ognia, i wietrzył zapach ciepłego, białego mleka. I naraz odezwał się:
— O, mój wrogu i małżonko wroga mojego, gdzie jest dzika krowa?
Kobieta rozśmiała się i rzekła:
— Dziki zwierzu z dzikich lasów, wracaj do lasu, bo zaplotłam me włosy i precz odłożyłam magiczną łopatkę, gdyż już nie potrzebujemy w naszej jaskini ani nowych przyjaciół, ani sług.
Kot odparł:
— Nie jestem przyjacielem, ni sługą. Jam jest kot, który sam chadza na przechadzkę, ale chciałbym bardzo dostać się do waszej jaskini.
Kobieta powiedziała: