Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/26

Ta strona została przepisana.

pochwałę, więc mogę odtąd siedzieć w jaskini po wszystkie, wszystkie czasy. Ale mimo to jam jest kot, który sam chadza na przechadzkę i wcale o to nie dba — gdzie
Kobieta rozgniewała się, zacisnęła usta, wzięła kołowrotek i przędła.
Atoli dzidzi krzyczało, bo kot odszedł, a kobieta nie mogła je uspokoić, a ono dreptało i tupało nóżkami i pociemniało na buzi.
— O, mój wrogu i małżonko wroga mojego — odezwał się kot — weź nitkę z motka, który przędziesz, i przywiąż ją do widełek i ciągnij ją po ziemi, a ja ci pokażę czar, że twoje dzidzi będzie się śmiało tak głośno, jak teraz krzyczy.
— Zrobię to — rzekła kobieta — bo już nie wiem, co począć, ale ci nie podziękuję.
Przywiązała nitkę do małych widełek glinianych i ciągnęła ją po ziemi, a kot biegł za nitką, człapał swemi łapkami, taczał się i wywracał koziołki, przerzucał nitkę poza siebie, zagarniał pod tylne łapki, udawał, że zgubił, i znów rzucał się na nią, dopóki dzidzi nie roześmiało się tak