Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/30

Ta strona została przepisana.

a gdy kobieta zeskoczyła ze stołeczka — patrz! — oto kot chłeptał ciepłe, białe mleko, którego trochę pozostało w rozbitej skorupie.
— O, mój wrogu i małżonko wroga mojego i matko wroga mojego — rzekł kot — to ja! bowiem rzekłaś trzy słowa na moją pochwałę, więc teraz mogę pijać trzy razy dziennie ciepłe, białe mleko po wszystkie, wszystkie czasy. Ale mimo to jam jest kot, który sam chadza na przechadzkę i wcale o to nie dba — gdzie?
Wtedy kobieta zaśmiała się i postawiła kotowi miseczkę ciepłego, białego mleka, i rzekła:
— O, kocie, tyś roztropny, jak jaki mężczyzna, ale pamiętaj, że nie zawarłeś umowy z mężem, oraz z psem, i nie wiem, co uczynią, powróciwszy do domu.
— Co mnie to obchodzi? — odpowiedział kot. — Bylebym miał moje miejsce w jaskini przy ogniu i trzy razy dziennie moje ciepłe, białe mleko, a nie dbam o to, co uczyni mąż, lub pies.
Nad wieczorem, gdy mężczyzna z psem weszli do jaskini, opowiedziała im kobieta