Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/71

Ta strona została przepisana.
Na tym obrazku widzisz Dżina, rozpoczynającego czar który wywołał garb na grzbiecie wielbłąda. Najpierw nakreślił palcem w powietrzu linję, a linja stężała, potem uczynił obłok, a potem jajko; wszystko to widać na dolnej części obrazka — a potem powstała z tego magiczna dynia, która się przemieniła w olbrzymi biały płomień. Potem Dżin wziął swój czarodziejski wachlarz i rozdmuchiwał nim płomień, tak długo, dopóki tenże nie przemienił się w czar. Był to czarownik zdolny i istotnie bardzo uprzejmy, aczkolwiek wyczarował wielbłądowi na grzbiecie garb, chcąc go ukarać za jego lenistwo. Bowiem Dżin wszystkich pustyń jest najmilszy ze wszystkich Dżinów i nigdy nie byłby uczynił czegoś naprawdę nieprzyjemnego.

— Fiu! — zawołał Dżin i gwizdnął. — Na wszystko złoto Arabji, to wielbłąd!
— Powiada: — Hm-bug! — odezwał się pies — i nie chce aportować.
— A czy jeszcze co powiada?