Tyt. Coż ci ſię to takiego moy Dameto ſtało?
Rok cały moie oko ciebie nie widziało,
Rozumiałem zapewne, ześ iuż umarł, przecie
Jeſzcze do mnie przychodziſz, Bogu dzięki, że Cię
W dobrym zdrowiu zachował. Dam. Nie dziw ſię Tytyrze
Żem dawno Cię nawiedzał.. Trzodę ktorą zwirze
Rozegnało mi w leſie, wypłacałem w takach
Panu, poznaſz po moich to na ręku znakach,
Rok temu ongi minął, iak mię wzięto w dyby...
Tyt. W domu ieſtem. Nie darmo w ow czas pomnę ſkiby
Paliły ſię z wieczora, ſmutne wſzyſtkie owce
Tu y owdzie biegały przez dzikie manowce,
Jeść właśnie nie chcąć[1] zdziebła; a toś ty przyczyna
Moy Dameto ſerdeczny, pociecho iedyna..
Żal mi Cię przyiacielu! Lecz opowiedz śmiało
Jak ci ſię przytrafiła tę rzecz proſzę całą.
Dam. Wieſz Bracie iak częſtokroć czeladka leniwa
U naylepiey płacących goſpodarzow bywa,
Miałem y ia wyroſtka. Nie mogąc ſam w pole
- ↑ Błąd w druku; powinno być – chcąc.