La Boga cyś ślepy, cy jesce nie widzisz,
Przetrzej jeno oczy, pojźryj w prawą stronę,
Nad samem Betleem widać wielką łonę.
Oj prawda — już widzę, ale to nie żarty,
Tyś mi prawdę mówił, ja byłem uparty,
Mój Maćku, mój ślicny, cóż my ucyniwa,
Ja myślę najlepiej drugich pobudziwa. —
Pockaj no trochę, nie chodź jesce Stachu,
Może nadaremno narobiłbyś strachu,
Sam sobie nie wierzę, może mi się marzy,
Trzebaby uważać, co się to tu zdarzy.
Ej kiego kaduka będzies dłuzej cekał,
Ja krzyknę na drugich, sam będę uciekał!
Cem prędzej tem lepiej, że bydło zajmiemy,
Bo jak się spóźnimy, to pewnie zginiemy.
Bartek, Symek, Walek, Wojtek, Jasiek, Kuba!
Gwałtu wstańcie prędzej, bo nad nami zguba.
Wstańcie! Jak porżnięci wszyscy tęgo spicie,
Ja już dawno wrzeszczę, a wy nie słyszycie!