przybycie niebezpieczeństwem; ulice pełne były młodzieży winem i igrzyskiem upojonej.
Zastałem też lektykę jej otoczoną ciekawymi, a pomiędzy nimi Leljusza.
Znałeś go pewnie, bo i razem z nami chadzał do szkoły, gdyśmy jeszcze wszyscy gałki[1] na piersiach nosili, nimeśmy je z pretekstą[2] i włosami złożyli bogom w ofierze — szczęśliwi, że wychodzimy z dzieciństwa i z pod plag mistrza!
Leljusz moim i Sabiny dalekim krewnym, ale z owego pięknego chłopięcia co dziś wyrosło, trudnobyś odgadł, nie widząc.
Nie mąż, nie eques romanus[3], nie togą okryty młodzian, ale prawie — niewiasta.
W długiej fałdzistej sukni pstrej a tak lekkiej, jakby nagość odkrywać nie zasłaniać miała, z głową utrefioną, zlany wonnościami, których połowa starczyłaby na zabalsamowanie umarłego, z rękami w mnóstwo pierścieni przystrojonemi, Leljusz wygląda raczej na histrjona[4] grającego rolę kobiety niżeli na młodego człowieka. Łacno też odgadnąć obyczaje z jego powierzchowności — i że należy do najpoufalszych dworzan Nerona, który