Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/081

Ta strona została uwierzytelniona.



VII.


Kajus Macer Juljuszowi Flawjuszowi zdrowia.


Ostatni list twój, Juljuszu drogi, mocno mnie zatrwożył, a koniec jego niewymownie zasmucił. Posłuchaj mnie, z jednej miłości nie leczy się drugą, będzie to zawsze taż sama choroba, a gorsza może jeszcze, gdy trafi się na jaką Labullę lub Mewję, o którą z szermierzami nawspół przyjdzie się ubiegać i z niewolnikami egipskimi miłość jej podzielać.
Wierzaj mi, na nieszczęśliwą miłość jest jedno lekarstwo tylko — legjony nasze, zapomnienie Rzymu, którym ty mnie gardzić nauczyłeś. Przez twoje oczy ja przejrzałem i nienawidzę go teraz; tobiem to winien, własnym twym darem dzielę się z tobą. Przybywaj więc do nas na niewczasy, na straże, na nocne wycieczki i walki, do szumiących lasów dębowych, nad szerokie rzeki Galji. Razem będziemy się uganiać za dzikiemi zwierzęty, a jeżeli chcesz, i za dzikim długowłosym Gallem i za dziką córką jego, jak Diana myśliwą, jak ona ogorzałą, ale serca prostego i brzydzącą się obłudą. Rzym się nie uzdrowi, ani Forum, ani portyki, ani Suburra, ani amfiteatry, ani zgiełk