Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.


Juljusz Flawjusz Kajusowi Makrowi zdrowia.


Dawnom stylu ani pióra nie brał do ręki, musisz się po mem milczeniu na obozowisku mnie spodziewać, gdy ja tu siedzę przykuty i ruszyć się nie mogę. Dobrą była twa rada ale za późną — któż słucha rad zdrowych? — pewnie nie chory człowiek.
Zdawało mi się, gdym dom na Palatynie opuszczał, że w nim tę miłość moją świeżo odkrytą a tak dręczącą, zostawię. Spodziewałem się tego i zawiodłem; wyniosłem ją z sobą i pozbyć się nie mogę — tkwi we mnie, jak strzała Parta...

Chryzyp radził mi leczyć się, szukając innej niewiasty, nie śmiał mi jednak życzyć ożenienia, bo dziś to jest rzecz nazbyt niebezpieczna. Chciał, bym gorączkę młodzieńczą po młodzieńczemu uspokoił, i wyrzekł się mych wyobrażeń o dostojeństwie niewiasty. Radził mi jak Caton Horacjusza[1] młodemu owemu, którego w niedość dobrze sławionem miejscu obaczył.

  1. Horat. Serm. lib. I. Sat. II, 31.