Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

jego nie zaspokoiło. Seneka chciał go uczonymi otoczyć i wywieść na filozofa i retora, ale pazury lwie wyrosły z pod togi, zwierz dziki zawył rozwścieczony. Czasem z chorobliwego szału zrywa się, nie wiedząc, co czynić i staje zwierzęciem tem straszliwszem, że nie namiętność nim żadna ale fantazja miota rozpłomieniona — wyda się to potomnym baśnią, czemu żywych oczy wierzyć nie chcą.
Takim jest Neron. Gdyby go cnota jeszcze zabawić mogła, gdyby stotysięczny tłum jej poklasnął, możeby na chwilę znowu został cnotliwym. Nie jest okrutnym z natury, jest nim z zepsucia.
— Gdy senatorowie weszli — mówił Celsus dalej — a dostrzegł po ich twarzach, że coś nieśli poważnego i o sprawie Rzeczypospolitej mówić mieli, zmieniło się jego usposobienie.
Wiecie zapewne, iż niecierpi tych wszystkich, którzy choć pozornie władzę z nim dzielić mogą; cały stan patrycjuszów jest mu nienawistnym, i radby go wytępić, aby tylko ciemnemu ludowi panować. Już to samo, że oni śmieli bez niego o czemś pierwsi pomyśleć, czegoś żądać, coś radzić, obraziło Cezara; krwią napłynęła mu twarz plamista, oczy siwe pobladły, jak bywa, gdy gniew wewnętrzny nim miota, szarpnął na sobie suknię, i podniósłszy się na łożu, czekał.
Stali tak na progu ojcowie, a Neron na łożu z kości słoniowej, okrytym purpurą tyryjską, leżał, oczyma blademi mierząc ich milczący i chmurny. Zdawało się, że ich na śmierć tem wejrzeniem piętnował. Patrzałem zdaleka, upokorzony jego siłą a ich przestrachem. Za-