Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

opacznie. Nasza miłość jest braterską, czystą, spokojną; taką ci oddawna dało serce moje. Kochałam cię i kocham może więcej nad innych, może goręcej, niżbym powinna, ale dopiero po Bogu moim, którego kocham nad wszystko, i w Bogu...
Tu znowu stała się dla mnie niezrozumiałą.
— Nie oburzaj się — mówiła — dla was są to dziwne słowa, do których inne przywiązujecie znaczenie. Czemże jest miłość w tym świecie waszym? Kochacie aby używać, dla siebie tylko, drogiem wam jest, co wam przyczynia rozkoszy, dlatego, że jest dla was jej narzędziem — ale pojmujecież miłość, która cierpi, a tem mocniej kocha, im więcej boli ją kochanie? pojmujecież poświęcenie, pojmujecie wreszcie miłość czystą, świętą, siostry i brata, nieskalaną nawet myślą namiętną?
Takiej miłości uczy, taką tylko dozwala wiara nasza. To, do czego zobowiązują się kapłanki Westy, jest każdej chrześcijanki obowiązkiem.
— Jakto? niema więc małżeństw? — zawołałem.
— Są — rzekła — ale pobłogosławione przez Boga, wiecznotrwałe, nierozerwalne, na życie, na śmierć, na wieczność...
Zamilkłem, nie umiejąc wątpliwości pogodzić i pochwycić odrazu tego, co ona wypowiadała tak wymownie ale urywkowo.
— Nie pragnę więcej nic nad to, abym się mógł nawrócić — rzekłem wreszcie — czyńcie ku temu, co wam serce siostry wskaże... jam gotowy.
Wieczór się zbliżał, mrok zapadał, zdala biła jasna