Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.



XX.


Leljusz Helwidjusz Sofonjuszowi Tygellinusowi zdrowia.


Spełniam boskiego Cezara, Ojca Ojczyzny, rozkazy. Nazajutrz po tej rozkoszy, jakiej doznałem, słuchając na scenie tego, który nie ma równego sobie nawet pomiędzy bogami, rozpocząłem poszukiwania moje od ścisłego przetrząśnienia domu Sabiny Trebonjuszowej na Palatynie.
Nie znalazłem w nim jednak żadnego zbiegłej śladu, tylko śmieszną i dziwaczną pogłoskę pomiędzy ludźmi, którzy gruzy przetrząsali, o znalezieniu w nich śladów jakichś chrześcijańskiego zabobonu. Zapewne któraś ze służebnic Sabiny, jak wielu innych niewolników, zarazie tej żydowskiej uległa.
Rozmyślałem długo, jakbym najłacniej na trop zbiegłej niewiasty mógł natrafić, gdy zazdrość szczęśliwie podszepnęła mi, abym, nie wierząc zapewnieniom współzawodnika mojego i krewnego, Juljusza Flawjusza, starał się śledzić jego kroki. Juljusz należał do gorących wielbicieli Sabiny, a chociaż później zdawał się obojętnieć dla niej, nakłaniając ku pięknej ale płochej Epicharis, którą zna Rzym cały, nastręczonej podobno przez Greka lekarza, jako antidotum przeciw miłości zbyt gorącej