Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

Filozofja grecka jest przeczuciem naszej wiary w jednego Boga...
— Jakto? w jednego Boga? — zapytał zdziwiony.
Oszczędzę ci opisu dalszej mojej z nim rozmowy. Z trwogi, jakiej mnie nabawił, przeszłam do spokoju i pociechy; zdaje mi się, że Leljusz nawrócić się powinien. Zaniedbany, zepsuty, słaby, ma wszakże jeszcze w sobie coś szlachetnego. Chociaż w pierwszej chwili wyobraźnia jego tylko uderzoną została, wzruszyło się serce, ono za sobą umysł pociągnie. Różnemi drogami ludzie idą do jednej prawdy.
Zarzucił mnie pytaniami, na które odpowiadałam jak mogłam i umiałam, zmuszona stosować się do jego wyobrażeń, a nie zdradzać przedwcześnie tajemnic, których odkrycie mogłoby dziwne w nim obudzić domysły.
Upokorzoną się czuję, że już drugiego ucznia daje mi Bóg, mnie słabej, nieudolnej niewieście, drugą duszę, którą mam nadzieję na drogę cnoty wprowadzić. O Leljuszu powątpiewam jeszcze, choć wiele obiecuje gorącość jego ducha; z pierwszych tych wrażeń choć gwałtownych o stałości i wytrwaniu wnosić jeszcze na pewno nie można.
Już mnie był pożegnał i miał odchodzić, gdy przypomnienie zobowiązań względem Nerona i Tygellinusa wstrzymały go jeszcze.
— Cóż pocznę? — zapytał mnie — jeśli spytają i zechcą wiedzieć, jak się między nami skończyło?
— Nie umiem ci radzić, — odpowiedziałam — moja wiara nie dopuszcza mi, nawet dla ocalenia życia, namawiać na wyrzeczenie fałszu. Mogłażbym tobie życzyć, czegobym nie popełniła sama?