Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/218

Ta strona została uwierzytelniona.

padła kolej czuwania w sąsiedniej izdebce. Od niejakiego czasu zawsze ktoś nocą w bliskości czuwać musi na straży. Usnął zrazu, i cisza panowała dokoła, ja przy lampie siedziałem znękany, gdy po północy gwałtowne krzyki z łożnicy słyszeć się dały. Faon, który u progu leżał na ziemi, i ja pobiegliśmy przerażeni na ratunek. Wchodząc do cubiculum, ujrzałem go na wysokiem łożu, na którem zwykł był sypiać zawsze, nogami już na wschodkach przystawionych doń, z oczyma otwartemi, z potarganym włosem, z zapienionemi usty, siedzącego i drżącego.
Palcami wskazywał na ciemne kąty izby i wymawiał niewyraźnie: — Agrypina... Oktawja... Brytannikus!... Precz... furje!
Sen widać straszliwy go przebudził, oczyma wodził wkoło, jakby widma jakieś senne jeszcze się przed nim błąkały. Gdyśmy weszli, powoli dopiero zaczął przychodzić do siebie. Rozkazał natychmiast słabym głosem ofiarę przygotować bogom piekielnym i cieniom matki. Słowa jego ledwie były zrozumiałe, tak niewyraźnie je wymawiał, rzucając się i miotając ciągle.
Przy łożu stało owo bóstwo niewieście najulubieńsze Cezarowi, darowane mu niegdyś przez nieznajomego, pochwycił je i przed niem także uczynił ofiarę. W miarę jak chłonął z przestrachu, stawał się spokojniejszy, zawołać kazał potem Popeę, aby przy nim siedziała — my odeszliśmy.
Takie było opowiadanie Leljusza, kończył on je, gdy Juljusz nadjechał. Widziałam niezmierne zdziwienie jego, gdy postrzegł siedzącego u mnie Leljusza, prawie