Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Potem podniosła się i złożyła wianuszek z bławatków na skroni Wenus.
Prawie bezprzytomnie chwyciłem ją w pół.
— Nie mogę dłużej żyć bez ciebie, o piękna! — szeptałem, — tylko zechciej, uwierzyć, to nie frazesy, nie urojenie. Czuję w głębi duszy, jak życie moje splata się z twojem, i jeżelibyś mnie opuściła, zginę marnie.
— Ależ to zupełnie zbyteczne, gdyż ja cię kocham człowieku — odpowiedziała na to, biorąc mnie za podbrudek, — człowieku... głupi...
— Ale ty chcesz być moją tylko pod pewnymi warunkami, podczas gdy ja należę do ciebie bez żadnych zastrzeżeń.
— To źle, Sewerynie — odparła niemal tem przelękniona; — pan mnie jeszcze nie zna. Czemu więc pan nie stara się mnie poznać? Będę dobrą, jeżeli tylko będziesz umiał obchodzić się ze mną rozsądnie; lecz, jeżeli zanadto mi się oddasz, mogę się stać nieznośną.
— Wszystko jedno, bądź nieznośną, bezwzględną — zawołałem w uniesieniu, — wszystko jedno, tylko bądź moją, moją na zawsze!
Ukląkłem przed nią i objąłem jej nogi.
— To niedobrze się skończy, mój przyjacielu — odrzekła poważnie, nie okazując śladu wzruszenia.
— O, to właśnie nie powinno się nigdy skończyć — odparłem podniecony silnie; — tylko śmierć zdoła nas rozłączyć. Jeżeli nie zechcesz zostać moją w zupełności i na zawsze, będę twoim niewolnikiem, będę ci służył, wszystko od ciebie znosił, tylko nie odpychaj mnie od siebie.
— Upamiętaj się pan nareszcie — szepnęła, pochyliła się nademną i ucałowała w czoło. — Jestem panu życzliwą z całego serca, ale nie tędy droga do zdobycia mnie, do ujarzmienia.
— Uczynię wszystko, czego pani tylko zarząda, wszystko, aby tylko pani nie utracić — zawołałem; — myśli tej opanować, znieść nie mogę.
— Niechże pan wstanie.
Usłuchałem rozkazu.
— Z pana istotnie dziwny człowiek — mówiła Wanda. — A zatem chce mnie pan posiadać za wszelką cenę?