Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie pani wystawiła, byle tylko znajdować się na zawsze w obecności pani i patrzyć w jej piękną, boską twarz.
— Sewerynie, ostrzegam pana raz jeszcze.
— Ostrzeżenie to zbyteczne. Może pani uczynić ze mną, co zechce, tylko niech mnie pani nie odpędza od siebie.
— Ależ... proszę o tem pamiętać, że jestem kobietą lekkomyślną i młodą i jeżeli pan odda mi się tak bez zastrzeżenia, to bardzo łatwo uczynię sobie z pana przedmiot igraszki. Któż pana wówczas obroni, kto podźwignie z przepaści, z której niema powrotu.
— Pani sama.
— Gwałt przeobraża człowieka.
— Niechaj więc pani przeobrazi się i podepce mnie silną stopą.
Wanda oparła ręce na moich ramionach i patrząc mi badawczo w oczy, ozwała się:
— Obawiam się, Sewerynie, że nie zdołam cię uszczęśliwić tak, jakbym pragnęła, ale — spróbuję, gdyż kocham cię tak, jak nikogo na świecie.

∗                    ∗

Tego samego dnia udała się Wanda do bazaru, zabierając oczywiście mnie ze sobą i zażądała nahajki.
— Taka wystarczy — ozwał się kupiec, podając jej na krótkim trzonku rzemienną nahajkę.
— Mogłaby wystarczyć — odrzekła Wanda, spoglądając znacząco na mnie — ale wolę większą.
— Życzy sobie pani taką na buldoga?
— Proszę pokazać.
Wybierała dość długo, aż wreszcie znalazła odpowiedni bat, na którego widok ciarki mnie przeszły.
— Do widzenia, Sewerynie — rzekła do mnie — mam jeszcze poczynić pewne sprawunki i żenowałoby to pana, gdyby był przy kupnie obecny.
Pożegnałem ją posłusznie, przechadzając się w kierunku domu tam i napowrót. Niebawem nadeszła moja ubóstwiana i przywołała mnie skinieniem ręki.
— Kupiłam na pana to, czego się pan tak ustawicznie domaga.
— Jestem za to bardzo wdzięczny.