Ambrożego wyjaśniła mi wiele rzeczy. Bez wątpienia musiała ono zająć mocno hrabiego i owładnąć jego wyobraźnię. Czyż to imię Gastona, dane odtrąconemu synowi, nie wskazywało potrzeby rozpoczęcia podobnej próby na nowo? Czy czekał on także dopiero na śmierć jego, chcąc się pokusić o dowód?
A może ta legenda była tylko wymysłem Ambrożego, aby mnie wypróbować? Przybywał z okolic Sévines, gdzie pozbierawszy mnóstwo krążących plotek, mógł je sobie dowolnie powiązać i zastosować te posądzania do niewytłumaczonego sposobu zniknięcia Gastona.
Jako handlarz bydła i koni, musiał się żywo zainteresować baśniami Orleanczyków o Zamorze, którzy wyobrażali go sobie jako fantastyczne zwierzę, podobne do rumaka, dosiadanego przez czterech synów Aymona. Opowiadano sobie, że zaniósł jedną nocą hrabiego i mamkę z dzieckiem z Orleanu do Paryża. gdzie hrabia zostawił go w domu podrzutków.
Co się różnych rzeczy nie nagadano?! Chciałem sprawdzić, czy Ivoine posiadał rzeczywiście tyle zdolności do ułożenia na prędce podobnej bajeczki i przespacerowałem się do Saint-Julien, gdzie z proboszczem oglądałem osobliwości jego kościoła i rozmyślnie naprowadzałem rozmowę na opowiedzianą mi przez Ambrożego legendę. Zgadzała się ona zupełnie z opowieścią proboszcza; wracałem więc z lżejszem sercem, gdy nowa niespodzianka czekała mnie w pobliżu mego schronienia.
Mężczyzna słusznego wzrostu szedł wprost naprzeciw mnie. Byłto wieśniak niosący jakiś kosz, którego ubranie nie miało w sobie nic uderzającego; ale w miarę jak się do mnie przybliżał, chód jego elegancki zwrócił całą moją uwagę, a imię p. Salcéde