mnie, jest nad swój wiek dojrzałym, i zamiast błyszczeć na wielkim świecie, woli jako turysta albo uczony przebiegać okolice i góry. Proszę o twoje względy dla niego.“ Hrabina uśmiechnęła się czarująco i zapytała, czy będziemy w Montesparre mile przyjęci, gdyż wybieramy się tam zaraz nazajutrz po zwiedzeniu starej rezydencji w Flamarande.
Pan Salcéde odpowiedział, że sam dopiero właśnie idzie do Montesparre, gdzie spodziewa się jakiś czas odpocząć po swoich pieszych wędrówkach, trwających już trzy miesiące, po okolicach Francji i Włoch. Hrabia wymawiał mu, że nie przyjechał na jego wesele, a spodziewał się, że mu będzie drużbą, i byłby się tu urwał dalszy wątek ich rozmowy, gdyby nie pani hrabina, której zachciało się dla wyprostowania nóg wysiąść z powozu i dalszą podróż odbywać pieszo. Wszyscyśmy więc powysiadali.
„Dla czego się tak spieszysz? zapytał wesoło p. Flamarande idącego szybko p. Salcéde, nie szkodzi gdy dziesięć minut później zajdziemy. Bądź łaskaw podać rękę mojej żonie i opowiedz nam jeśliś był w Flamarande, jak wygląda to stare gniazdo jastrzębi?“
„Chętnie tam państwu będę towarzyszył odrzekł p. Salcéde, ale nie żądaj abym w takim stroju podawał pani ramię. Wskażę państwu drogę z przyjemnością i udzielę żądanych objaśnień.“
Najpoważniejsi ludzie mają swoje widzimisię, to też i p. Flamarande złośliwie nastawał, aby pani hrabina koniecznie przyjęła ramię markiza. „Przekonasz się moja droga, że Salcéde jest niedźwiedziem którego musisz mi pomódz ułaskawić. Tak się zagrzebał w swoich naukach i badaniach, że zachował się świeżym i niewinnym jak kwiatek polny, boi się kobiet i zamiast się tego wypierać, szczyci się tem.“
Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/15
Ta strona została skorygowana.