ru, Mieheliny, mają jakieś niejasne pojęcie o dziwnych i tajemniczych odwiedzinach. Starsza córka Michelin’ów utrzymuje, że przez szparę odchylonych drzwi widziała jakąś piękną wysoką wieśniaczkę niosącą w filiżance rumianek dla chorego, która rozpłynęła się w powietrzu jak tylko drzwi otworzono. Rodzice twierdzą, że to było widzenie. Dzieci wolą przypuszczać, że to „Biała dama“ z starej legendy, ukazująca się w wieży Flamarande. Przychodzi ona opiekować się Esperancem a to jest oznaką dobrego powodzenia dla całego domu.
„Droga przyjaciółko! Jutro dopiero posłaniec weźmie list mój na pocztę, bo dziś już za późno. Jeżeli zostanie trochę miejsca, dodam małe post-scriptum. Idę, jak zwykle na objad do Michelinów i dziś w zamczysku jeszcze będę nocować. Całą duszą oddany ci przyjaciel
Pierwszy ten list i ten pierwszy zdobyty przezemnie dowód uspokoił mnie zupełnie co do czasu, uzyskanego do przeglądnienia wszystkich papierów pana Salcéde. Jutro dopiero miał powrócić. Cały wieczór i całą noc mogłem spokojnie na poszukiwaniach przepędzić. List uwiadamiał mię dokładnie o wszystkiem. Po przetrząśnieniu całego domu, przekonałem się, że nie ma tu miejsca dla Ambrożego. Mieszkał przy dziecku w wieżycy, gdzie je Salcéde umieścił, jako miejscu suchszem niż mieszkanie dzierżawców. Ivoine przychodził tylko w dzień do zakątka po potrzebne dla Salcéde’a rzeczy. Nie spostrzegł w salonie otwartego okna i nie ma potrzeby dziś już tutaj powracać. Ognia w domu nie było, ale zaopatrzony byłem w siarniki i świece stojące na kominku. Jeść mi się chciało po tym uciążliwym marszu i daremnie przeszukałem wszystkie pułki w szafie. Kuchni w tym domku nie było — więc pan Salcéde nie stołował się tutaj, ale musiał mieć gdzieś jakie takie prowianty,