rozmyślania, mroził go swymi ironicznymi wyrzutami. W miarę częstych i długich wydaleń się hrabiego zapominał prawie Roger o ojcu i dziwił się nawet, gdy go znów obaczył.
Hrabia utrzymywał, że to dziecko tak szczere, miłe i powabne dla drugich, jest obojętne, zimne i niezgrabne. Chciał być dumnym z swego syna, a widział w nim tyko niedostatki. Zdaje się, że chciał go wziąć ze sobą i kształcić podług swego widzimisię, ale pani postanowiła jechać za nim, a tamtej kobiecie wcale by to nie było pożądanem. Mowy więc już o tem nie było.
Postanowiłem tu tyle tylko mówić o sobie, ile tego wymagają wypadki odnoszące się do rodziny Flamarande, a ponieważ nic nadzwyczajnego nie wydarzyło się w pierwszych latach mojego zarządu, chciałem o sobie zamilczeć aż do czasu, póki znowu los nie każe mi wystąpić w szranki; ale zdaje mi się, że z rozpoczęciem mego opowiadania mimowolnie robiłem nad sobą studja psychologiczne, które widzę się zmuszonym podjąć na nowo, chcąc, aby moje postępowanie miało przecież jakąś podstawę. Najprzód, urządziwszy się z wielką dla Rogera radością w pawilonie intendentury w Menouville, zdawało mi się, że będę już zupełnie szczęśliwy. Nie byłem już lokajem ale urzędnikiem. Nie byłem już Karolem ale nazywano mnie familijnem nazwiskiem, byłem panem Louvier. Nie podlegałem, tylko władzy nieobecnego pana, który znał mnie nadto dobrze, aby mi się sprzeciwiać.
Starałem się powiększyć dobytek domu bez zmniejszenia dochodów z ziemi, co było mi łatwem od chwili, kiedy nie spekulowałem na własny rachunek, a nie byłem zdolnym do oszustwa. Z tej strony nie potrzebuję się wstydzić przyjętej na siebie roli.
Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/189
Ta strona została skorygowana.