Po uporządkowaniu wszystkiego udałem się do Michelinów, którzy bezemnie nie chcieli zasiąść do stołu; przedstawiono mi zaraz Karolinę, która uściskała mnie serdecznie, nazywając mnie swoim chrzestnym ojcem. Byłoto anielskie stworzenie z ujmującem ułożeniem, ubrane w czarną skromną sukienkę, podnoszącą jeszcze jej wdzięki. Rozrzewniło mnie jej serdeczne przyjęcie, zapragnąłem, aby była szczęśliwą i uwięziła Gastona na zawsze przy sobie. Przekonałem się prędko, że oprócz Ambrożego nikt nic o Gastonie nie wiedział.
Poczciwi ci ludzie mieli mnie tak jak hrabina i Roger za człowieka poczciwego z gruntu. Przekonałem się również, że pan Salcéde i pani de Montesparre mieli o mnie to samo pochlebne wyobrażenie. Wieczorem w ogrodzie opowiadał mi Ambroży, kurząc swoją lulkę, jakiej okoliczności zawdzięczałem przychylne dla mnie wszystkich usposobienie.
— Widzisz pan, mówił do mnie, kiedym pana poznał „pod Fijołkiem,“ a potem zobaczył przekradającym tu małego, myślałem, że z rozkazu pana hrabiego podjąłeś się pan tej brzydkiej roli, aby podrzucić dziecko należące do niego. Z początku sądziłem, że ukrywaliście się przed panią; ale użyty później przez pana Alfonsa do poszukiwań w Sévines, zrozumiałem, dlaczego trapiłeś pan się tak okropnie podczas swego tu pobytu, że aż nakoniec rozchorowałeś się. Wszystko dowiedziałem się od pana, gdyś leżał w gorączce; zdawało się panu, raz że mówisz do hrabiego, to znów do hrabiny.
— To pański syn! krzyczałeś pan, przysięgam, że pani jest niewinną! nie zabijaj pan tego biednego dziecięcia, ja go ztąd wezmę i zawiozę daleko, — już go pan więcej nie ujrzysz. — Potem zwracałeś się pan do hrabiny i przysięgałeś, że oddasz jej pan dziecię, jak tylko będzie ukryte w bezpiecznem miejscu. — Wiedziałem wię-
Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/224
Ta strona została skorygowana.