Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/23

Ta strona została skorygowana.

Nazajutrz wyjechaliśmy zaraz z rana. Pan Salcéde nalegał na to, by wybrać krótszą drogę do Montesparre przez góry. Tą drogą mieliśmy tylko pięć mil do przebycia — pocztową zaś dziesięć. Przewodnik jednak uznał, iż droga krótsza jest niebezpieczną — a pani także wolała wybrać dłuższą ale bezpieczną, głównie ze względu na pana Salcéde, któremuby pewno przyszła ochota spinać się po górach, czego nie należało mu dozwolić. „Innemi słowy, boisz się przeprawy przez góry“ rzekł do niej pan Flamarande. „A więc tak, przyznaję; jeżeli droga jest gorszą od tej, która nas przedziela od szosy, w takim razie bałabym się bardzo. Zawsze jednak zastosuję się do twojej woli“.
Pani wiedziała, że ta uległość była dla jej męża rozkazem; natychmiast kazał zwrócić na drogę, którąśmy jechali przedwczoraj, a dla mnie było wielką pociechą znajdować się znowu w wielkim wygodnym powozie na równym i szerokim gościńcu do Montesparre.

VII.

Montesparre położone w okolicy Aurillac, w rozkosznej miejscowości, robiło na mnie wcale przyjemne wrażenie; stanęliśmy tam w samą objadową porę. Budowa zamku była zeszłego wieku, ozdobioną świeżo po bokach dwoma dość niezgrabnemi skrzydłami. Właścicielka tej posiadłości dwudziestodwu letnia wdówka bardzo miła i dobra, nie miała upodobań romantycznych. Zresztą nie zanadto zamożna nie marzyła tak, jak pani Rolanda de Flamarande o starożytnych wieżycach i przepaściach. Odziedziczywszy w tej ziemi zyskowne dochody, przepędzała tu zawsze porę letnią i zajmowała się swoimi interesami w sposób bardzo realny, a zarazem oddaną była gorliwie wychowaniu jedynego swego pięcioletniego syna.