gwałtem przez pana hrabiego. Teraz wracam do roboty, mój ojciec potrzebuje mnie w domu.
— Twój ojciec? zapytała hrabina oniemiała prawie z zadziwienia, że tak umiał panować nad sobą.
— Ojciec Michelin, dzierżawca pani hrabiny. Wychował mnie i mam nadzieję, że otrzymam jego nazwisko z ręką najmłodszej córki, jeźli pan hrabia i pani hrabina nic nie mają przeciw temu.
Wypowiedziawszy to jednym tchem, ukłonił się po chłopsku i wyszedł nie czekając odpowiedzi.
Rogerowi powrócił dawniejszy humor. — Widzisz, dobra moja mateczko, rzekł do niej, że chłopak kontent ze siebie. Zaślubi córkę Michelin’a i będzie mu dobrze. Wiedziałeś o tem? zapytał zwracając się do mnie.
— Dowiedziałem się właśnie przed chwilą.
— Tak, tak, mówił Roger dalej, mówił mi to na drodze. Do biesa, ładna to dzieweczka, ta twoja chrzestna córka. Zobaczyłem ją w kościele pośród zamięszania — prawdziwy klejnocik! Nicpoń ma szczęście. No, mamo, uśmiechnij-że się, już przeszedł niepokój. Musisz coś zjeść, jesteś na czczo, i te uroczystości rozdrażniły cię. Nie zajmuj się tymi parafjanami na dole, baronowa ich przyjmuje a ja pobiegnę i wyprawimy ich nareszcie z Bogiem.
— Pamiątaj no o sobie moje dziecię, odpowiedziała hrabina. Idź na śniadanie. Już mi teraz dobrze. Nie pojmuję co mi się stało; idź moje dziecko! Roger wyszedł, a ja poszedłem za nim przynieść hrabinie co do zjedzenia. Z powrotem drzwi od jej pokoju zastałem odchylone, chociaż wychodząc zamknąłem je za sobą; podszedłem lekkim krokiem, ciekawy co się tam dziaje. Esperance przebieglejszy i zwinniejszy odemnie, zostawił na dole swoje grube buty, wrócił na górę, a wypatrzywszy stosowną chwilę, wbiegł do swojej matki. Klęczał u jej nóg, a całując z uniesieniem jej ręce, mówił szybko:
Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/247
Ta strona została skorygowana.