Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/271

Ta strona została skorygowana.

Widziała się z Salcédem i Gastonem, który nie mógł w żaden sposób zrozumieć, dlaczego Salcéde oddał mu cały swój majątek, kiedy mu uroczyście zaprzysiągł, że nie jest ani jego ojcem, ani krewnym. Nie wątpił ani na chwilę o prawdziwości słów Salcéda; kochał go tem więcej, a Karolinę poślubić zawsze było jego najgorętszem życzeniem; ślub jednak na jej żądanie musiał być odłożonym. Teraz ona chciała wypróbować swojego narzeczonego i postanowiła nie oddać mu ręki, póki nie pojedzie na cały rok do Paryża.
— Kto wie, czy nie będzie później tego żałował; człowiek z takim majątkiem i imieniem może się znakomicie ożenić. Byłam dumną z tego, że kochałam go bez imienia i majątku i że będzie nosił nazwisko mojego ojca. Dziś wszystko się zmieniło. Jeżeli wróci do mnie z tem samem przywiązaniem, zostanę jego żoną. Powiem memu ojcu, żem jeszcze za młoda i że życzę sobie rok jeszcze być zaręczoną, albo że pan Alfons sądzi Gastona za nadto młodym i że weźmie go z sobą do Paryża dla ukończenia nauk.
Hrabina, powtarzając mi jej słowa, unosiła się nad rozsądkiem i delikatnością uczuć Karoliny. Gaston po żywym oporze musiał uledz żądaniu swej narzeczonej. Postanowiono więc pobyt Salcéde’a z Esperancem przez całą zimę w Paryżu. Teraz szczęśliwa jestem, dodała hrabina, bo często widzieć go będę, przestałabym go jednak szanować, gdyby się zmienił w swoich uczuciach; ale to niepodobna!
— Jakże się zachowuje Karolina wobec pani hrabiny?
— Sama nie wiem co myśli, bo pytać się jej nie mogę: pamiętasz, kiedym ją uściskała na ścieżce, a ona chciała mnie rozpoznać w ciemnościach, Gaston