wił kilka słów serdecznych do Ambrożego i zapytał o mnie. Następnie chciał przywołać Karolinę i Michelin’ów, żeby byli świadkami wspólnego ich szczęścia i publicznego uznania Gastona za głowę rodziny Flamarande. Esperance sprzeciwiał się temu i głosem pewnym i śmiałym zapowiedział rzecz niespodziewaną.
— Uznanie serca daliście mi i przyjmuję je z głęboką radością; ale żadnego innego nie przyjmę.
— Tak, zawołał Roger, nie możesz mi zapomnieć głupich moich wczorajszych dowodzeń i chcesz, żeby matka nasza jeszcze na tem cierpiała. Nie wiedziałem wtedy o zeznaniu mojego ojca; patrz, oto jest.
— Już je widziałem, odpowiedział Gaston, usuwając się na widok tego papieru. Ten dokument mi nie wystarcza i nie tłumaczy przed oczyma obojętnych mego długiego wydalenia i wygnania z domu rodzicielskiego. Nam jest on prawie niepotrzebny; wiemy, że matka nasza jest świętą, ale dla ludzi złej woli papier ten nie ma żadnego znaczenia. Hrabia Albert Flamarande nie raczył mnie uznać za swego syna, bo umarł, a nie przyznał się do mnie. Ja go nie chcę mieć ojcem. Nie chcę nosić jego imienia, nie chcę jego dóbr. Jeśli będę miał własne dzieci, nie będę potrzebował opowiadać im podwójną legendę Gastona pasterza. Przebaczyć mu mogę, ale wtedy tylko, gdy przestanę się uważać za jego syna. Duma jego była srogą, ale i ja mam swoją dumę, i nie przyjmę stanowiska, którego mi odmówił. Nie starajcie się mnie przekonać; byłby to trud daremny.
Wszyscy osłupieli na to oświadczenie. Ambroży tylko przyznawał mu słuszność.
— Zdaje mi się, że masz... że pan hrabia ma słuszność. Lepiej mieć ojca, który kocha pana, aniżeli takiego, który znać pana nie chciał.
Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/328
Ta strona została skorygowana.