Sądziłem, że ten zamiar nie da się urzeczywistnić, taki więc skutek przeszedł wszelkie moje oczekiwania. Lata upłynęły nim tajemnica wyszła na jaw.
Po trzech tygodniach mego zamieszkania nad jeziorem Perouzy, otrzymałem list od hrabiego uwiadamiający ranie, iż przybędzie w końcu tygodnia. List kończył się temi słowy: „Czuwaj nad wszystkiem stosownie do ostatnich paragrafów moich instrukcji.“
Domyśliłem się, że się to ściągało do dziecka, odczytałem więc uważnie część odnoszącą się do mego wyjazdu z Sévines. Miałem udawać, iż nie wiem nic o zniknięciu dziecka, o którem ogłoszono, iż pochłonęły go fale dnia 16. maja o drugiej godzinie z południa, podczas kiedy ja wyjechałem z Sévines o dwunastej. Hrabia niby kazał mi się spieszyć, gdyż był trochę niespokojny o znaczne pieniądze które miał podjąć w Marsylji. Przedtem byłem w Montcarreau dla odebrania należącej się raty a ponieważ dzierżawca prosił mnie o zwłokę, musiałem poczekać do wieczora i po sprzedaniu w drodze do Marsylji konia, którego się chciał hrabia pozbyć, pojechałem dalej końmi pocztowemi. Potem w Marsylji miałem otrzymać list od hrabiego, w którym kazał mi po odebraniu pieniędzy pojechać do Perouzy. W liście tym nie było żadnej wzmianki o wypadku w Sévines, miałem więc okazać zdziwienie i przestrach przed panną Julją, z którą jedynie tylko mogłem o tem mówić, gdyż ona tylko jedna miała z państwem do Perouzy przyjechać. Nieprawdopodobnem było, żeby hrabinie przyszła fantazja zadawać mi jakie pytania w tym przedmiocie; objaśniono mnie więc dokładnie i mogłem śmiało czekać ich przybycia.
Śmiało! bez wątpienia, jużem się przyzwyczaił do narzuconej mi obojętnej roli; ale ścisnęło mi się serce na widok wysiadającej z powozu tej niedawno
Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/74
Ta strona została skorygowana.