Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

głem znaleźć lepszej, za to położenie miała prześliczne, powietrze wyborne i nic tam nie przypominało smutnego pobytu w Sévines.
Pewnego dnia, gdy hrabia był w dobrym humorze, ośmieliłem się prosić go, aby mi pozwolił pojechać do Marsylji, gdzie miałem coś do załatwienia.
— Bardzo dobrze, odpowiedział mi, uwalniam cię na cały miesiąc. Będziesz miał dość czasu, aby się dowiedzieć zarazem o zdrowiu tamtego, napiszesz do matki z zapytaniem, czy jej na czem nie zbywa. Nikt nie jest przypuszczony do naszej tajemnicy, trzeba więc, aby czuła swój własny interes w dotrzymaniu jej.
Nie zwierzyłem się wcale hrabiemu, że miałem zamiar udać się osobiście do Nicei i obaczyć na własne oczy co się dzieje z biednem dziecięciem. Śniło mi się ono co nocy, czułem konieczną potrzebę widzenia go, bo byłem jak człowiek mający zbrodnię na sumieniu.

XXVII.

Pojechałem więc do twierdzy templarjuszów, zawsze w roli dobroczynnego pastora i znalazłem dziecię w wybornem zdrowiu, a obie kobiety zadowolone i szczęśliwe.
Powróciłem do Perouzy uszczęśliwiony, bo zdawało mi się, że odzyskałem już prawo spoglądania śmiało w oczy mojej pani.
Zastałem tu niejakie zmiany w dawniejszym trybie życia. Pan hrabia otaczał swoją żonę wielkiemi względami, i nawet w obawie, aby się w swojej samotni trazimeńskiej nie nudziła, umyślił przenieść się dla niej na zimę do Neapolu. Nie mogłem się powstrzymać, aby mu nie wyrazić radości z powodu że wyrzekł się już swojego mściwego systemu. — Tak jest, odpowiedział mi, skróciłem czas próby. Łzy