Strona:PL Sand - Joanna.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.
127

pewnie nawet téj odzieży co ma na sobie, bo ją zapewnie skraść musiała.
— A dla czegóż ta, która zna tyle tajemnic, niewstrzymała ognia?
— Kto Gotha? Czyż to taka kobiéta może co dobrego komu wyświadczyć? ona wie wiele, ale tylko na to, aby ludziom złość wyrządzić.
— O to wszystko jedno, wszak i Joasia ognia także nie wstrzymała.
— Bo niechciała; samiście przecież widzieli, że niechciała! wiedziała ona dobrze, że to jest sprawiedliwa kara boga; wyniesła z chaty trupa swéj matki, o więcéj jej też nie chodziło; co chciała to zrobiła; przecieżeście sami to widzieli.
Już północ prawie była, kiedy chata cała się zamieniła w kupę dymiących się gruzów. Więcéj jak godzinę na tém strawiono, aby uszykować łańcuch i zagasić ogień w tenczas, kiedy już nie było co ratować. Całe to zatrudnienie w łańcuchu, było dla młodych dziéwcząt i chłopców, którzy tego sposobu ratowania jeszcze nie znali nową zupełnie zabawą, a żarciki i śmiéchy zakończyły tę dramę rozpoczętą wrzaskiem i jękami. Nakoniec i na myśl im przyszło, że z świtaniem czekają na nich prace, które długiego czuwania w noc nie dozwalają; zaczęli przeto się rozchodzić. Wielka-Gotha, sądząc po wspaniałomyślności Joanny, że bydło oddziedziczy, zgromadziła go nagle i znikła tak, że nikt nie wiedział i powiedzieć nie mógł gdzie i którędy. Nie było ani jednego zakątka w tym spalonym domu, gdzieby ciało zmarłéj w bezpieczeństwie i pod osłoną było można złożyć. Wreszcie Joanna się uparła na tém aby go zosta-