Ta strona została uwierzytelniona.
146
po południu, nie czując się w prawdzie chorym właściwie, niemogąc jednak żadną miarą odzyskać pamięci tego, co się z nim działo, od czasu owego nieszczęsnego spotkania z praczką nocną. Kadet sam jeden był przy nim, a młodzieniec, któremu się zdawało że jeszcze śni, słyszał na dworze śpiéw żałobny jakby pienia pogrzebowe.