Kadet, — nie lada to ładna mieścina to Boussac; — jest to najładniejsze miasto, jakie kiedy widziałem.
— Bardzo temu wierzę, niedołęgo! — odpowiedziała Klaudyja, — boś nigdy innego nie widział.
Nim jeszcze objad skończono, Marsillat wyszedł na chwilę, aby dać owsa swojej klaczce Fanchon, którą był zaprowadził do szopy, nieco na osobności od wioski będącéj, z powodu, że w stajni na probostwie trochę ciasno było.
Dzień już się ku wieczorowi schylać począł, a w chwili w któréj Marsillat wszedł przez drzwi szopy, spostrzegł pośród wiązek siana, słomy i sprzętów rolniczych twarz bladą, która się zwolna podniesła i z bliska się mu przypatrywać zaczęła. W krótce téż w niéj poznał poplecznika i towarzysza Wielkiéj-Gothy, ojca Raguet ze Zbójkowa[1]. Ten włóczęga żył śród stepów niedostępnych w lichéj chacie z gałęzi i ziemi ubitéj, którą sobie sam zbudował, a gdzie nikt z mieszkańców, prócz czarownicy Gothy z nim mieszkać nie chciał. Nawet gdy noc zapadła, to się nikt nie ważył, przejść na trzydzieści kroków od tego okropnego mieszkania, w którém się dwoje największych złoczyńców téj okolicy kryło. Pod tém ubóstwem pozorném ojciec Raguet dość znaczne pieniądze ukrywał. Oddawał się niebezpiecznemu prawdzie, ale bardzo zyskownemu rzemiosłu kradzieży koni. W Bourbonnais i Berry to podczas nocy letnich, kiedy stadniny koni zostają dzień i noc na paszy, kilku kotlarzy z Auvergne i kilku włóczęgów z Marchii się zbiera i tym przemysłem się trudni. Z naj-
- ↑ Czyli rozbójnika-złodzieja.