ją udarować hojnie i do wioski na powrót odesłać. Ale wtedy właśnie, wróciwszy z téj wycieczki Wilhelm tak niebezpiecznie zachorował, że sześć tygodni leżał bez nadziei prawie, a Joanna z takiém poświęceniem koło niego przez ten czas chodziła, żem z saméj wdzięczności w domu ją zatrzymała.
— Mówiono, że kamieniem w głowę został uderzony przez jakiegoś wieśniaka. Miałożby to być z jéj przyczyny?
— To nie jest prawda, bo on się ciągle tego wypierał, a Joanna nic podobnego nie widziała. Wiesz o tém dobrze, że tego zapalenia mózgu okropnego przyczyną całą był pożar, przy którym Wilhelm z wielkiém poświęceniem był czynny, aby ocalić nędzną chatę, którą piorun zapalił.
— Jakżeż miałam zapomnieć o tém, kiedyś mi to wydarzenie wtedy bardzo obszernie opisała. A potém, ono za nadto wielki zaszczyt robi Wilhelmowi, aby o niém tak łatwo zapomnieć.
— Czyliż ci opisałam wszystkie szczegóły téj przygody? że ta chata była właśnie własnością Tuli, która zaledwie umarła? i że Wilhelm, w szlachetnym swoim zapale litości niejako przybrał za siostrę Joannę, która w jednym dniu i matkę i wszystko liche mienie swoje utraciła? Tym to sposobem ją poznał i mnie ją przyprowadził.
— Ależ to cały romans, moja droga!
— Jest to romans bardzo prosty, który się na tém zakończył, że bohatérka jego ma staranie o kurach i mléku mojém.
— A Wilhelm?
— Jakto Wilhelm?
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.
181