dności na zastąpienie swéj służby paryzkiéj. I to Joanna, któréj się chrzestna jéj matka w téj mierze radziła, nastręczyła Kadeta jako dobrego chłopca do wszystkiego jak mówią. Kadet nieposiadał się z radości, że będzie mieszkał wraz z Klaudyją, która była jego towarzyszką przy pierwszéj komunii, — a u wieśniaków chodzenie razem na naukę katechizmu tworzy związek między młodemi ludźmi, którego nie tak łatwo zapominają; — i z Joanną, która była jego towarzyszką dobrotliwą, i nauczycielką w sztuce paszenia bydła. Był on wprawdzie trochę ociężały, trochę niezgrabny, tłukł co nie miara, tysiąc pociesznych robił niedorzeczności jeżeli za sprawunkami został wysłany, i nawet tak daleko jeszcze od sześciu miesięcy, przez które u pani Boussac zostawał, w rozwinięciu swojéj pojętności doprowadzić nie mógł, żeby porządnie i ładnie zastawić umiał na stole deser. Ale że był zawsze skory do pracy, trzeźwy, poczciwy i wierny, wszystko mu téż pobłażano, a dziedziczka z Boussac w końcu się śmiała z wszelkich jego niedorzeczności z Maryą, która się nim opiekowała z powodu że Joanna zawsze za nim prosiła. Klaudyja tylko nieprzestawała go nigdy draźnić, łajać i na złość mu robić, co go wcale nie obrażało, ale owszem, bardzo bawiło, a ta złośliwa dziewczyna była by się bardzo martwiła, gdyby jej przyszło stracić towarzysza, który jej służył do rozwinięcia dowcipu przez usłużną głupotę swoją i łatwowierność niewzruszoną.
Kadet nie był wcale dopuszczony do tajemnicy tego primaprilis. Widząc bardzo nie jasno dwie pań więcéj w głębi salonu, spuścił skromnie na dół oczy, według swojego zwyczaju, postawił świéce zapalone na stole,
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.
194