żeby był do mnie napisał, toby daleko lepiéj był zrobił, zamiast co napisał do Joanny, która nawet czytać nie umie. A czy trzeba na to odpisu?
— Ale skąd znowu? — zauważył Kadet bardzo rozsądnie, — na cóż odpisu, kiedy Anglik do Paryża pojechał?
— Dobrze, dobrze, — rzekła Klaudyja chowając list do kieszonki u swojego fartuszka, — oddam go jej, jak z krowami do domu powróci.
— To być nie może! trzeba go jej oddać natychmiast, — rzekł posłaniec — ów pan Anglik powiedział, żebym go jej oddał zaraz, jak tylko przyjadę, i to jej samej do rąk.
— A, czy tak? to zaraz pójdę po nią, — odpowiedziała Klaudyja, i odpiąwszy zapaskę od kuchni, pędem pobiegła ku łące, na której Joanna pasła krowy wzdłuż skał na brzegu rzeki będących. Nim jednak jeszcze do końca ogrodu dobiegła, nadybała pannę Boussac, która się z swoim bratem przechadzała, i oddała jej list, będąc bardzo ciekawa usłyszeć co w nim stoi. Ale Maryja nie uczyniła zadość temu jej życzeniu. Wzięła to na siebie doręczyć list Joasi podczas przechadzki, a gdy Klaudyja zmartwiona nieco odeszła, rzekła do Wilhelma:
— W istocie, to pismo pana Harley; co on tylko może pisać do Joanny?
— I mnie to bardzo dziwnie się wydaje — odpowiedział młodzieniec, — czy Joasia umie czytać?
— Nie, — odrzekła panna Boussac otwierając list, — a to tém bardziéj, że ten list po angielsku pisany.
Oboje młodzi ludzie dobrze ten język znali, szczególnie Maryja, i wyczytali co następuje.
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/225
Ta strona została uwierzytelniona.
219